sobota, 4 kwietnia 2015

Sztuka zrywania i witajcie

Hej,
Długo już myślałam nad założeniem takiego bloga, no właśnie takiego to znaczy jakiego i sama nie wiem.. Mam tyle pomysłów, przemyśleń z różnych kategorii, że nie sposób to ubrać w jedną dlatego też nie będę na jednej się skupiać.

Sztuka zrywania, hmm tytuł powinien brzmieć bardziej "jak przetrwać zerwanie", ale brzmiało tak desperacko i żałośnie, że z niego zrezygnowałam. W moim życiu nastąpiło w ostatnim czasie mnóstwo zmian na lepsze, ale by było lepiej pierw musimy przetrwać najgorsze więc właśnie o tym mój pierwszy post będzie.

Byłam w związku przez 5 lat. Był to związek, który wiązał ze sobą więcej złego niż dobrego, dusiłam się w nim, czułam się bezsilna, nie motywował mnie do bycia lepszą osobą i mimo, że wiedziałam jak to wszystko jest chore i że tak to nie powinno wyglądać tkwiłam w nim, dlaczego? Nie wiem. Miłość, przywiązanie, wspomnienia, strach. Skończyło się na tym, że nie ja to skończyłam bo mimo, że tyle razy próbowałam to nie umiałam tego dokończyć, na koniec wyszło to z Jego inicjatywy i mimo, że miałam złamane serce i było cholernie ciężko to to jedna z najlepszych rzeczy jakie mnie spotkały. Przeżyłam i wróciłam 1000 razy silniejsza i mądrzejsza.

Jeśli jesteście w związku, który robi z Wami to co mój poprzedni robił ze mną nie róbcie tego błędu co ja. Znajdźcie tą siłę w sobie by z tym skończyć. Jeśli sami dla siebie nie będziecie wybierać tego co najlepsze nikt inny też nie będzie. Wiem, że będzie ciężko ale obiecuję, przeżyjecie najgorsze i będzie lepiej, ale porzućcie to co sprawia, że jesteście nieszczęśliwi bo takie relacje nie pozwalają rozwijać skrzydeł.

Gdy to skończycie będziecie czuli się samotnie, beznadziejnie, jakby wasze życie dobiegło końca, ogarnie Was strach, że do końca życia będziecie sami. To wszystko chwilowe emocje uwierzcie, nie zamykajcie się wtedy w sobie, wychodźcie gdzie tylko możecie i z kim możecie, nie siedźcie wtedy sami. Miesiąc męczarni ale to jest tego warte. Wiem to. Obecnie, prawie codziennie budzę się z uśmiechem, uczucie bezsilności minęło, studiuję, pracuję, mam chłopaka, który jest totalnym przeciwieństwem poprzedniego, jego osoba mnie motywuje i sprawia, że jestem lepszą osobą..

Wiem, że w najgorszych momentach szukałam postu takiego jak ten, mam nadzieję, że to komuś pomoże przejrzeć na oczy i stawić temu czoła..

Trzymajcie się. Buziaki i Wesołych Świąt!

2 komentarze:

  1. Miałam taką samą sytuację, tylko byliśmy trochę krócej, bo niecałe 2 lata. Szkoda, że wiele rzeczy się później o nim dowiedziałam. Ale cieszę się, że to zrobił, bo dzięki temu rozkwitłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt to się nie załamywać i uczyć na błędach :) Gratuluję :D

      Usuń